Dach niekończąca się opowieść. Dach ma dawać poczucie bezpieczeństwa, schronienia przed deszczem śniegiem itp. Ale czy tak jest w moim przypadku? Nie do końca. Do dachu została zaordynowana ekipa którą ich szef nazwał "specjaliści od dachu". Jacy to są specjaliści wyszło dość szybko choć kulminacja fuszerki przyszła z deszczem. Dachy gdzie zastosowano wstępne krycie w postaci membrany są trudne do inspekcji i weryfikacji prac po ułożeniu dachówki. Oczywiście możemy stać nad dekarzem który przykręca dachówkę ale chyba nie na tym to polega. Po pewnym czasie na krokwiach pojawiły się niepokojące zacieki.
Wiadome było że coś cieknie, oczywiście "specjaliści od dachów przyjechali" ale wiadome było że efekt naprawy nie będzie jakiś oszałamiający. Krokiew cały czas była mokra i tyle.
W końcu stwierdziłem że muszę pokazać wykonawcy czarno na białym co tu jest nie tak. Przeciąłem membranę i oczom moim ukazał się taki widok.
Powiedzcie mi jakim trzeba być człowiekiem żeby robić coś takiego. Dokładnie wie że niszczy blachę, że robi dziurę w dachu ale ma to wszystko gdzieś. Trochę w budownictwie robię różne rzeczy widziałem ale ktoś kto mówi zapewnia że jest specjalistą od dachów robi coś takiego.
Oczywiście ugadywanie się na poprawki na gębę skutków nie przynosi, trzeba pisać pisma zgodnie z umową wzywające do usunięcia usterki i wtedy łaskawie pojawiają się wybawcy.
Ale to jeszcze nic przejrzałem cały dach tam gdzie to było możliwe i znalazłem kolejne babole.
Aktualnie naprawy trwają. Strzeżcie się przed pseudofachowcami. Niestety ta robota nie jest dla każdego. Trzeba mieć odrobinę pojęcia a tak to jest tylko naciąganie i oszukiwanie ludzi. A szef firmy twierdzi że pierwszy raz im się cos takiego zdarza. Przemilczałem, uśmiechnąłem się ale swoje na ten temat wiem.